sobota, 24 listopada 2012

Kącik dziwnego wrażliwca, odc.1 'Listopad miesiącem swędzącej głowy, czyli formalina i jej dzieci'.

Na początek przedstawię Wam recenzję znanej dobrze odżywki b/s Joanny. Jako, że wykończyłam pierwsze opakowanie wczoraj to coś nie coś mogę na jej temat powiedzieć.
Z początku ów produkt miał mi służyć tylko na końcówki, gdzie sprawował się.. nieźle.

Opakowanie: Wizualnie nawet dobrze. Opakowanie proste, całkiem przyjemne dla oka. Napisy się nie ścierają jak to często bywa w produktach z dolnej półki cenowej.
Praktycznie, totalna klapa. Ze względu na konsystencję produktu i wielkość dziury wylotowej zwykle połowę      marnowałam.

Zapach: No, gdyby nie zapach to na pewno bym jej nie kupiła, a jej miodową siostrę, która zgodnie z przeznaczeniem jest do włosów suchych, czyli moich. Tak się jednak składa, że jestem wielką fanką zielonej herbaty, od lat nie kupiłam innych perfum niż 'Green Tea'  Elisabeth Arden. Miałam szczerą nadzieję, że zapach choć trochę będzie się utrzymywał na włosach, niestety jednak ulatuje zaraz po nałożeniu. Także jeżeli komuś się on nie podoba to niech śmiało próbuje, przez 10 sekund dziennie można chyba go znieść.

Konsystencja: Dla włosów okej, lekka, nie skleja, nie obciąża. Dla takiej fajtłapy jak ja porażka. Połowa zwykle lądowała w zlewie bo albo za mocno nacisnęłam i wyleciało mi za dużo produktu, albo przeciekał przez palce.

Skład: Poza hydantoiną i alkoholem izopropylowym całkiem przyzwoity. Na dzień dobry trochę emolientów, antystatyk, tytułowa pokrzywa i zielona herbata, nawilżający pantenol. Jednym słowem lekki i nieobciążający, zgodny z CG, co osobiście aż tak mnie nie urzeka, bo silikony sobie bardzo cenię.

Działanie: Całkiem przyzwoicie wygładza końce. Pomógł mi opanować puch, aczkolwiek wcale nie lepiej niż prawie każda inna odżywka do spłukiwania użyta w ten sam sposób [np. Garnier AiK, czy śp. Isana z babassem].
Jeżeli chodzi o mycie głowy tą odżywką to zdecydowanie przestrzegam wszystkich którzy mają problem z DMDM hydantoiną. Nie wiem co ona w sobie ma, bo jak szampony z ów konserwantem trochę mnie podrażniały, to ta spowodowała u mnie totalny świąd, przesuszenie które doprowadziło aż do lekkiego łupieżu [a ostatnio łupież miałam w przedszkolu...]. Obszerniej temat postaram się zgłębić niżej, bo szkoda zapychać recenzji.

Dostępność: 
Ja je widuje w Kauflandzie i w Tesco.

Cena: 3-4 zł, bardzo przyzwoita.


Czy kupię ją ponownie? Jako odżywka b/s nie zrobiła mi na głowie żadnej rewelacji, równie dobrze mogę sięgnąć po jakąkolwiek z tych d/s. Jako odżywki do mycia.. szkoda słów, nigdy nie miałam takiego pogromu na skalpie.




Teraz wyjaśnię tytuł posta. Otóż, należę do grona osób z wrażliwą, suchą skórą. Za bobasa, mama nie mogła smarować mnie oliwkami, przez co inne mamy dziwnie patrzyły na moją, ukochaną, która szerokim łukiem omija Johnson's Baby, po których mała Aria dostawała wysypki, liszai i innych dziwnych rzeczy. Jak trochę podrosła problemy przeszły, choć do dziś można u mnie zaobserwować pewne odchylenia od normy.
Otóż, nie przeszkadzają mi w ogóle szampony z SLES, gdyby nie to, że mam suche włosy to mogłabym je stosować na co dzień. Ba, jeszcze kilka miesięcy temu tak robiłam i nic się ze mną nie działo. Nie uczula mnie również betaina kokami-propylowa, sole, parabeny i inne rzeczy, które są straszne dla wszystkich tylko nie dla mnie. Dziwny ze mnie wrażliwiec..
Niestety, jest pewna rzeczy, która potrafi mi na głowie urządzić małe piekło, formaldehyd. To niedawna nie byłam pewna, czy to na pewno ten składnik, a nie chociażby te straszne siarczany w szamponach, ale odkąd wypróbowałam Joanny do mycia jestem tego pewna, nigdy więcej hydantoiny. W zasadzie dziwi mnie to, bo wcześniej miałam epizody ze swędzącą głową po szamponach z hydantoiną lub bronopolem, ale nie aż tak!



Formaldehyd, inaczej aldehyd mrówkowy znany przede wszystkim ze szkoły. Otóż wspaniale ścina i konserwuje białko co możemy oglądać w słojach w salach biologicznych, brrr..
W kosmetyce używany jako konserwant i utwardzacz w lakierach.
Pachnie obrzydliwie, dlatego od razu wyjaśniam użytkowniczkom samoopalaczy: tak one też go mają w składzie. Tzn. nie w czystej postaci, a w postaci donoru, tzw. 'unieszkodliwionych' związków formaldehydu. Nie dajmy się jednak zwieść, związki te uwalniają ten 'prawdziwy' formaldehyd.
Lista związków które uwalniają czysty aldehyd jest o wiele dłuższa niż ta przedstawiona przeze mnie [pełną znajdziecie TUTAJ]. Z tego co jednak zaobserwowałam, najczęściej spotkamy się ze hydatoiną, bronopolem i bronidoxem [2-bromo-2-nitropropano-1,3-diol i 5-bromo-5-nitro-1,3-dioxane].
Jako, że od kilku miesięcy staram się tych związków bacznie unikać [poza tym strasznym epizodem z Joanną], sporządzę szybką listę myjadeł bez ów składników. Pod lupę wzięłam te ogólnodostępne, drogeryjne które sama kupuję. Oczywiście ich lista jest na pewno o wiele dłuższa, ale jako, że mam Rossmann 10 minut od domu, toteż tam najczęściej kupuję.

Do ciała: Znam tylko Isanę i Alterrę. Naprawdę, nie wiem jak to się dzieje, ale formaldehyd jest wszędzie.

Do włosów:
- Barwa
- Isana
- Alterra
- Babydream
- Facelle
- Savona, Familijny [tylko pokrzywowy jej nie ma, inne niestety tak]
- Biovax
- Seboratin

I to jak na razie tyle.


Objawy uczulenia [na podstawie doświadczeń własnych]: 
W szamponach: swędzenie uciążliwe, ale do przeżycia. Objawy znikały mi po użyciu innego myjadła.
W odżywce Organix [czerwona, grapefruitowa]: Świąd nasilony. Musiałam bardzo uważać, żeby odżywka nie stykała się ze skalpem, co czasami się nie udawało. Objawy również znikały po zmyciu.
Po myciu odżywką Joanny: pogrom totalny, swędzenie straszne, nie do przeżycia. Łapałam się na tym, że nieświadomie drapię się w głowę, czego zwykle unikam. Obcięłam aż na krótko paznokcie, nigdy więcej. Objawy nie zniknęły, choć ostatnio myłam nią jakiś tydzień temu. Dodatkowo bardzo wysuszyła mi się skóra na głowie co w połączeniu z nieświadomym drapaniem zaowocowało drobnym łupieżem [w miejscach drapania].
Lakiery do paznokci: żółknięcie i osłabienie płytki.
Przy okazji chciałabym rozwiać mit odżywek do paznokci Eveline. Otóż, ona wcale nie odżywia. Efekt utwardzenia to nic innego jak reakcja obronna naszego organizmu przed toksyczną substancją. W tego typu produktach stosowany jest czysty formaldehyd którego stężenie może wynosić do 5%!
Objawy uczulenia [fachowe]: 'Silne reakcje alergiczne i uczuleniowe: kontaktowe zapalenie skóry, pokrzywka, obrzęk, łuszczenie się skóry, czy choćby tylko zaczerwienienie i świąd.' - źródło[klik].



Oczywiście swoim postem nie chcę zasiać paniki. Jeżeli ktoś nie odczuwa żadnych skutków ubocznych związanych formaldehydem w kosmetykach to nie ma problemu. Przecież nie będę sobie zabraniała jeść czekolady tylko dlatego, że ktoś ma na nią uczulenie : ). Jednak jeżeli borykasz się z problemem swędzącej głowy to może to być dobra poszlaka. Sama niewiele znalazłam na temat uczulenia na formaldehyd, procent uczulonych na ów składnik nie ma wielu, a jest on praktycznie wszędzie. Może warto wtedy spróbować zrobić test [nie tak drastyczny jak mój] i sprawdzić, czy to nie czasami hydantoina lub bronopol nas uczula.

Pozdrawiam, 
Aria.

1 komentarz:

  1. o jej to duża lista rzeczy, z których nie możesz korzystać!

    OdpowiedzUsuń