piątek, 2 listopada 2012

'Kochanie, przytnij ze dwa centymetry' - czyli o tym, jak nie obcinać końcówek.

Obcięcie końcówek chodziło za mną od jakiś dwóch tygodni. Zwykle w takich przypadkach chodziłam do fryzjera, z lepszym, czasem gorszym skutkiem. Jako, że ostatnio mój portfel przeżywa kryzys, a po nocach śnią mi się rosyjskie kosmetyki postanowiłam nieco zaoszczędzić i nieszczęsne końce ściąć sama. Z tytułu można się domyślić, że nie miałam w tym  ż a d n e g o  doświadczenia. Z racji jego braku, o pomoc poprosiłam... TŻta.

Stan włosów przed obcięciem? Mam na to jedno słowo - tragiczny. Jedyne co potrafiło je wygładzić do konfiguracja maski i płukanki lnianej. W innych przypadkach się puszyły, były szorstkie. Ale czego się można spodziewać, jak się dwa lata wcześniej wpadło na 'genialny' pomysł farbowania na rudo i tego samego dnia potulnie próbowało się wrócić do brązu? : D

Zanim jeszcze luby przystąpił do akcji, trochę bawiłam się nożyczkami i żmudnie cięłam włosek, po włosku, co nie miało większego sensu. Sama metoda wyłapywania rozdwojonych końcówek nie zdaje się przy tak zniszczonych kosmykach, po prostu było ich za dużo.

Dalej za nożyczki złapał mój chłopak. Chcąc, nie chcąc jest bardzo zaangażowany w moją pielęgnację i bardzo mnie dopinguje w drodze do upragnionego celu. Gdy więc zobaczył, że uciął troszkę więcej niż 'dwa centymetry' zrezygnował z dalszego przycinania, szczególnie po miesiącach zrzędzenia w stylu: 'ja chcę piękne, długie/gęste/grube włosy'. A przecież nie będę chodzić z obciętą dolną warstwą włosów. Do fryzjera też mi było szkoda iść, gdyż łączne wydatki przewyższyłyby moje założenia (za same nożyczki wydałam połowę potencjalnej wizyty). Co więc zrobiła przedsiębiorcza Aria? Złapała za nożyczki, pobiegła do lustra i własnoręcznie, prawie na oślep cięła nieszczęsne końce - po prostu dorównywała resztę do obciętej dolnej warstwy). Na koniec TŻ spojrzał czy wszystko się chociaż trochę kupy trzyma i zrobione.

Zdecydowanie, nie polecam tej 'metody' jeżeli nie nosi się na co dzień kręconych/falowanych włosów. W moim przypadku, drobne i te poważniejsze niedociągnięcia nie są aż tak zauważalne, ale przy drutach to chyba lepiej poradzić się kogoś wykształconego. Albo chociaż użyć jakieś konkretnej metody obcinania, np. trzech kucyków (dobre dla cieniowanych włosów, a ja przecież z cieniowania chcę zejść).

Ogólnie rzecz biorąc, zeszłotygodniowe podcinanie końcówek mogę uznać za małą porażkę. Swoją drogą, przed założeniem bloga miałam pomysł by nie prowadzić go o pielęgnacji, a o anty-pielęgnacji, gdyż takie śmieszne wypadki zdarzają mi się ciągle. Może następnym razem poproszę mamę?

'W tym szaleństwie jest metoda', jak to mawia moja nauczycielka geografii. Na dzień dzisiejszy moje końce są w stanie bardzo dobrym. Obcięłam najbardziej zniszczoną część włosów (poza wycieniowanymi strąkami na wierzchu, których boję się ruszyć). Następną wizytę u fryzjera planuję na 26 stycznia, w dzień studniówki.

I tutaj rodzi się moje pytanie. Otóż mam pewną koncepcję na sukienkę i nie do końca jestem pewna czy jest ona odpowiednia na tego typu imprezę jak studniówka. Co roku pojawiają się takie modnisie, które zakładają na siebie obcisłe, czerwone, fioletowe, szafirowe [!] kreacje, a ja nie chciałabym zaliczyć tego rodzaju wpadki, choć ta kiecka dosłownie śni mi się po nocach. Mam wrażenie wręcz, że zakochałam się tak bardzo, że nie liczy się dla mnie po co, a 'byle tylko ją mieć' : ). Co Wy na to?:



No i meritum dzisiejszego posta, czyli Włosy Po Obcięciu:
 

Stracone około cztery, pięć centymetrów z długości. Nie żałuję zupełnie. W momencie gdy zobaczyłam, że wyglądają o wiele zdrowiej, pomacałam i odkryłam jakie są miękkie zrozumiałam, że muszę jak najszybciej pozbyć się całej zniszczonej farbowaniem, i złą pielęgnacją części. Włosy podetnę i wyrównam przed studniówką, a po maturze może już pozbędę się całej zniszczonej warstwy.
Włosy na zdjęciu są wysuszone, i po warkoczu przez co pojawił się puch. W ogóle ostatnio rzadko noszę loki z prawdziwego zdarzenia. Włosy myję zwykle wieczorem, przez co rano nie są ładne, brzydko się odgniatają i nie pozostaje mi nic jak je zapleść, albo upiąć. Nijako trochę.

Pozdrawiam,
Aria.

12 komentarzy:

  1. sukienka jest śliczna i nadaje się jak najbardziej! :) I odważna jesteś z tym przycinaniem! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sukienka rewelacyjna ! Na studniówkę idealna :) tylko koniecznie inne buty... Może jakieś kolorowe szpilki i kopertówka pod kolor? Świetnie by wyglądały czerwone/pomarańczowe szpilki z odsłoniętymi palcami i kokardką z tyłu :) koniecznie wrzuć zdjęcie ze studniówki :)
    A co do włosów - podziwiam odwagę w samodzielnym ich podcinaniu. I muszę przyzanć, że wyszło Ci to rewelacyjnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie założę szpilek, gdyż mój ukochany byłby wtedy niższy. Raczej muszę się rozejrzeć za balerinami. : (
      No, nie powiedziałabym, że rewelacyjnie, ale 'zawsze mogło być gorzej'. Pozdrawiam : )

      Usuń
  3. kiecka jest nawet spoko,ale ja bym ja trochę skróciła;)
    skoro nie zakladasz szpilek kiecka Cię przytloczy i skróci ci nóżki:-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię. Wydaje mi się jednak, że przez ułożenie pasów straciłaby wtedy na urodzie. Trzeba by było uciąć cały dolny pas. Na szczęście nie mam bardzo krótkich nóg. : )

      Usuń
  4. Lśniąąące włosy-piękne, a sukienka -jestem pod wrażeniem jest mega fajna,oryginalna,bomba-Buziolki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy Twoich wyglądają smętnie. : D
      W sukience sama jestem zakochana, pozostaje tylko trzymać kciuki, że mi jej nie sprzątną sprzed nosa. Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Sukienka jest cudowna! Nie spoglądaj na innych i spraw sobie taką! <3
    Ja nigdy bym się w życiu nie odważyła na własnoręczne obcięcie końcówek :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ja jedna sama tnę włosy. Zdecydowanie nie polecam mojego sposobu. To, że są w miarę 'równe' to chyba jakiś cud, naprawdę. : D

      Usuń
  6. Słońce,wyróżniłam Ciebie,otagowałam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałaś otagowana :)
    http://wlosowerewolucje.blogspot.com/2012/11/tag-liebster-blog.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Eh jak moje Kochanie podcinało mi włosy to z 2cm zrobiło sie 20cm... bo tu krzywo, tam krzywo i równał, i własnie tak wyrównał. Teraz tylko siostra mi podcina, do nikogo innego nie mam zaufania w tym względzie :)

    OdpowiedzUsuń